do powyższych wpisów dodam, że nasza "dziura" w szyi jest dla organizmu nowością, olbrzymią ZMIANĄ do której musi się PRZYZWYCZAIĆ i nauczyć z nią ŻYĆ. Także z innymi zmianami.
martyna
Rok operacji: 2013
Dołączyła: 14 Lut 2014 Posty: 4
Wysłany: 2014-02-26, 19:57
Tak wiem, staram się to wszystko rozumieć. Ciągle widzę jak ogląda tą "dziurę" w lusterku. Niestety ostatnio nie najlepiej z jego nastawieniem psychicznym. Przestał jeść, traci siły i chęć walki. Bez psychiatry raczej się nie obejdzie.
Witam wszystkich cieplutko. Dzisiaj "odebrałam" ojca ze szpitala. Lekarka powiedziała, że jest bardzo pogodnym pacjentem i widzi w nim dużo optymizmu. Po wyjęciu rurki z nosa jego pseudoszept jest bardziej zrozumiały. Z pisaniem tez lepiej. Teraz czekamy na wynik i dalej naświetlania w Katowicach. Namawiam go na wizytę w Zabrzu w http://www.ptlzabrze.pl/ ale na razie chce odpocząć w domowych pieleszach. Blizna ładnie się zagoiła, rana przy trachesotomii jeszcze ziarnuje (nie wiem czy tak to się nazywa) i troszkę czasami krwawi. No i z wagi ubyło 5 kg.
Ostatnio zmieniony przez magdala 2017-07-24, 20:21, w całości zmieniany 1 raz
same dobre nowiny o Twoim tacie! Wspaniale. Cieszę się ogromnie. Daj mu czas na odpoczynek i niech sam zdecyduje kiedy pojedzie do Zabrza. Spokojnie. Ważne, że ma pogodę ducha i dobre samopoczucie.
Pozdrawiam.
Dorota
Rok operacji: 2017
Dołączyła: 09 Lip 2017 Posty: 8
Wysłany: 2017-08-05, 10:17
Witam wszystkich bardzo serdecznie .U nas wszystko dobrze mąż coraz lepiej 22 sierpnia kładzie się do szpitala na naświetlania bo uczulony jest na plastikową rurkę .Występuje bardzo duża alergia z nosa i oczu kapie woda .Do pomiarów i maski posmarowaliśmy ją lignocainum i dał radę,stąd też decyzja o szpitalu .Na naukę mowy jeździł 2 razy ,a teraz pani na urlopie , my na naświetlania także w tym roku chyba już nic w tym kierunku nie zrobimy
Wiek: 75 Dołączyła: 24 Mar 2012 Posty: 82 Skąd: Wojnicz-Małopolska
Wysłany: 2017-08-05, 21:07 Tylko rurka plastikowa...
Dorotko, dobrze ,że cały okres związany z radioterapią , mąż spędzi w szpitalu. Będzie pod stałą kontrolą lekarzy z Oddziału i personelu pomocniczego. To jest bezpieczne dla pacjenta, bo naświetlania muszą być z rurką tracheostomijną i to plastikową/ problem nagrzewania się tej metalowej, posrebrzanej/.Bez rurki chyba nie ma możliwości wykonania tych naświetlań, bo czas od operacji stosunkowo niezbyt odległy i stoma jeszcze nie jest ustabilizowana, a jakby w trakcie wystąpiła opuchlizna? Jest to dla niego bezpieczne, a Lignokainum stosowaliśmy wszyscy bez względu na to z czego była wykonana.
Z całego serca życzę, aby dobrze zniósł i aby skutki uboczne nie były zbyt bolesne tego "solarium"Powodzenia!
Pozdrawiam- Danuta
Dorota
Rok operacji: 2017
Dołączyła: 09 Lip 2017 Posty: 8
Wysłany: 2017-08-06, 17:47
Danusiu to właśnie na forum dowiedziałam się o lignocainum i dopiero ono pomogło .Parę razy próbowaliśmy zakładać rurkę plastikową z marnym skutkiem.Od razu po włożeniu kaszel woda z nosa łzy z oczu i śluzu ogromne ilości.Dobrze że jesteście dzięki Wam jest prościej o wielu rzeczach człowiek by nie wiedział i błądził po omacku
Rok operacji: 2001
Wiek: 61 Dołączyła: 24 Mar 2012 Posty: 120 Skąd: łebunia- lębork .woj.pomorskie
Wysłany: 2017-08-07, 13:22
witaj Dorota ja własnie jestem uczulona na metal i po operacji lekarz prowadzacy zaraz mi zalecił rurk plasstykowA ,która noszę do dzis ,co roku nowa ,jestem 16 alt od operacji i naswietlen w gdyni .
obserwuję u moich przyjaciół bez krtani duży problem z wielką ilością wydzieliny i jej ciągłym odkrztuszaniu - do 3,4 lat po operacji. Drażniący kaszel, który wcale nie zmniejsza się. Nie zależnie od zmian temperatury, od tego czy stoi czy siedzi, odkrztusza co chwilę. Lekarze twierdzą, że "to normalne, że organizm dostosowuje się do nowej drogi oddechowej.." i bagatelizują Tuż po zabiegu ( powiedzmy do pół roku) jest to oczywiste, ale po 3 latach raczej nie powinno. Mówię konkretnie o Marzence i Gienku, Marioli. Gienka - pomimo próśb położenia do oddziału pulmonologii - nie skierowano tam. U Marioli znaleziono ziarninę w tchawicy i po jej usunięciu było lepiej. Dziewczyna słabła po wyjściu z łazienki. Marzenka męczy się od 3 lat i boi się.
Martwi mnie to.
podczas pobytu w szpitalu zrobiono wreszcie KT , które wykazało zmiany w tchawicy. Odesłano go do onkologa. Po kolejnej wizycie gdy odnaleziono dokumentację okazało się, że zmiany nie są ważne. Przeżyli 3 tyg. trwogi. Ale jest dobrze.
po usunięciu krtani. Cztery lata męczy ją nadmierna ilość śluzu zalegającego w tchawicy, ciągły kaszel, odkrztuszanie . Protezkę PROVOX2 miała wymienianą w ciągu roku aż 6 razy. Raz ją usunęła - miejsce nie goiło się przez 2 miesiące. Założono protezę ponownie. Teraz proteza wyskoczyła podczas kaszlu. Od 3 miesięcy nosi sondę pokarmową i czeka na gojenie miejsca po protezie.
u mojej pacjentki po 4 miesiącu oczekiwania nadal nie goi się.
Nietypowe komplikacje przy protezach „ PROVO2”.
Piszę ten tekst gdyż jestem pod wrażeniem wielkich problemów jednej z moich pacjentek związanych z protezą. Maria jest 4 lata po usunięciu krtani. Podczas operacji założono jej protezę „PROVOX2”, którą pierwszego w ciągu roku wymieniano 10 – krotnie! Kiedy trafiła do mnie na rehabilitację mowy była już po tych przejściach. Każdego dnia i nocy wydzielała bardzo dużo śluzu przez tracheostom. Lekarze mówili , że tak może być. Kiedy zatykała rurkę , by mówić – dusiła się. Rurkę nosi do dziś.
W styczniu br. wykasłała protezę na zewnątrz. Dziura w tylnej ścianie tchawicy nie zagoiła się do dziś, ponad pół roku! Ma założoną do nosa sondę pokarmową, którą dopiero w tych dniach zdecydowano się usunąć i założyć PEG – odżywianie pozaustrojowe. Na pewno pojawiły się odleżyny po sondzie w nosie i przełyku. Schudła ponad 20 kg i dziś podobno waży 41 kg, jeździ na wózku inwalidzkim gdyż jest bardzo osłabiona. Ziarniny w tchawicy, która – w mojej ocenie – mogła być jedną z przyczyn tak częstych napadów kaszlu jeszcze jej nie usunięto. Tydzień temu wykonywano jej bronchofiberoskopię – oglądanie tchawicy, oskrzeli i ich rozgałęzień. Ciekawa jestem wyników.
Ten przypadek przypomina mi – jako żywo – inną osobę , spod Poznania, która pomimo wykształconego głosu przełykowego i wstępnej mowy podczas turnusu chciała wrócić do zawodu nauczyciela i poprosiła o wstawienie protezy. Było to 12 lat wstecz. Została w szpitalu ok. 2,5 miesiąca ponieważ w tchawicy wytworzyła się dziura wielkości 5 zł i nie goiła się. Schudła 27 kg. Przetoka miała goić się pół roku, ale po kuracji z olejem roślinnym nie było śladu po 2 tyg. Do zawodu nie wróciła .
S a to przypadki szalenie rzadkie. Znam wiele osób, które nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez protezy. Nic im się nie dzieje, cieszą się na kolejne jej wymiany i żyją z rozmachem i fantazją. Świetnie mówią.
Piszę o Marii ponieważ była moją pacjentką ( od stycznia nie kontaktuje się ze mną) . Casusy zdarzają się jak wszędzie.
Ostatnio zmieniony przez magdala 2018-07-22, 07:54, w całości zmieniany 1 raz
czy o tym napisać. Jednak uczciwość zawodowa i sympatia do Adasia zwyciężyły. Adaś ma 60 lat , jest po laryngektomii. Podczas operacji – 3 lata wstecz -założono mu protezę krtani Vega. Mówił przy jej pomocy bardzo dobrze. Równie dobrze opanował mowę przełykową bez użycia protezki.
Proteza zaczęła mu przeciekać , laryngolog stwierdził, że w niewielkim stopniu i kazał czekać.
Adaś wyjechał na pielgrzymkę do Kalwarii Pacławskiej na 3 dni. Drugiego dnia protezka puściła i zaczęło się z niej "lać" przez tchawicę do oskrzeli i płuc. Kaszel jako mechanizm obronny. Proteza wypadła prawdopodobnie w całości.
Adam nie jadł przez 2 dni inie spał bo bał się. Szybko wrócił do domu. Oddział laryngologii, sonda pokarmowa.
Okazało się, że "dziura" po protezce powiększyła się na tyle, że nie można było wstawić nowej bo wypadłaby. Czekał od 3 maja do 16 czerwca.
W tzw. międzyczasie dostał odmy płucnej, która powstaje na skutek przedostania się powietrza i innych gazów do jamy opłucnej. Wynikiem takiego stanu rzeczy jest częściowe lub całkowite zapadnięcie się jednego lub obu płuc. U niego – prawego. Przeniesiono go do Kliniki torakochirurgii.
Płuco rozprężyło się i "uniosło"bez operacji.
"Dziura" po wypadłej protezie nie zmniejszała się lub minimalnie. Wczoraj 16 czerwca Adam miał wielogodzinną operację zamykania całkowitego otworu po ptrotezie. W planie był przeszczep.
Czuje się dobrze, gojenie do dwóch tygodni + sonda. Nie może przez ten czas mówić.
Mój komentarz. Naturalna reakcją organizmu przy przeciekającej protezie jest kaszel i odkrztuszanie – proste. Proteza może wypaść całkowicie – proste. Wniosek: nie należy zwlekać z wymiana protezki gdyż skutki mogą być jw. :
Co jeszcze ?. Adam jest osobą samotną, Miał trudności z blendowaniem pokarmów, sonda "zatykała" mu się.Schudł bardzo ( a i tak był szczupły i wysoki), osłabł. Brakowało mu sił i na spacery wychodził z kolegą. Przestał jeżdzić autem.
Niesamowite było, że dzwonił do mnie - do nas , podczas turnusu w Łebie , pozdrawiał . Miał być razem z nami gdyż dostał dofinansowanie. Nie było go, ale tak jakby był.
SMS jaki dostałam od niego wczoraj po 6 godz. operacji zaczynał się: "Magda, kto był na naszym spotkaniu u ciebie?". Niesamowite!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum